Życie w czasie zarazy. Dzień 32…
Siła życia Rudzika jest zadziwiająca. Kolacja była już z lekkim apetytem. Może przeżyje?…
A w szkalrence kiełkują ogórki i kapusta pak choy…

Życie w czasie zarazy. Dzień 31…
Rudzik nadal w poważnym stanie. Antybiotyk, przeciwwymiotne, kroplówka… całkowity brak apetytu…
A nasz warzywniak coraz piękniejszy. Podlewanie kropelkowe rozłożone. Czosnek posadzony. Po Świętach będziemy siać to co do gruntu siać należy…

Życie w czasie zarazy. Dzień 30…
Był miły pan doktor. Zrobił kolejny zastrzyk. Podłączył kroplówkę.
Kap, kap, kap 45 kropel na minutę. A ile to kropel w dwie godziny?
Piękny dzisiaj księżyc….

Życie w czasie zarazy. Dzień 27, 28 i 29…
Ostatnie 3 dni upłynęły pod znakiem Rudzika. W niedzielę palmową kocur dostał bóli, wymiotował i strasznie krzyczał. Myślałam, że to problemy z wypróżnieniem się odezwały: lewatywa, olej parafinowy do pyska – nic nie pomagało. Pan doktor radził zdalnie. Po kilku godzinach siku było z krwią i zdalna diagnoza, że to zapalenie pęcherza. Dostał ludzkie leki. Ból trochę ustał, ale rano obawiałam się, że Rudzik nocą żywota dokonał. Jednak on żył. Rano przyjechał Pan doktor i zabrał go do lecznicy. Cewnikowanie, antybiotyk, kroplówka i inne medykamenty. Po południu Rudzik wrócił do domu. Wymaga zastrzyków – to łatwe, bo przecież bierze insulinę, płukanie pęcherza przez cewnik – było trochę stresujące, ale poszło łatwo, ale dzisiaj moja pierwsza kroplówka! To był stres! Łapę rozwinąć z bandaża, dostać się do wenflonu, podłączyć kroplówkę. Konsultacje zdalne z panem doktorem. Ufff… udało się! Jeszcze karmy nawet nie powącha – ale może jutro będzie lepiej. Może wyzdrowieje…

Życie w czasie zarazy. Dzień 26…
Selfie z Mru-Mrusią…

Życie w czasie zarazy. Dzień 25…
Krótka wizyta Pana doktora VET i selfie z Siwą….

Życie w czasie zarazy. Dzień 24…
Rano mój ogród zrobił mi niespodziankę – stał się baśniowy! Czegoś takiego dawno u nas nie było!…
Potem było bardzo pracowicie. Do genialnych krążków torfowych (polecam wszystkim „ogrodnikom”) trafiły nasionka. Prawie 400 sztuk. W moją – od lat nieużywaną – szklarenkę tchnęliśmy nowe życie. Sadzonki zostały ustawione na stole i przykryte folią i teraz czekamy na ich kiełkowanie 🙂

Życie w czasie zarazy. Dzień 23… Prima Aprilis 🙂
Ławeczka zrobiona, obrzeża warzywniaka zakopane, Chrzan opielony. Genialne rękawiczki zakupione. Mru-Mrusia wietrzy futerko i ostrzy pazurki…