Gdy już wszyscy wstali i „pośnadaniowali” postanowiliśmy pójść na spacer do największej atrakcji wsi Korfowe (poza Agrokulturą Korfowe) do Jałowca Królewskiego. Oglądaliśmy mrowiska, zbieraliśmy przydrożne kanie, oglądaliśmy rozwalone ule będące niegdyś własnością pani Sznajderowej,.. Młoda generacja naszej wyprawy ciąglę pytała „gdzie ten jałowiec i ile jeszcze do niego”… Doterliśmy „na skróty”. Jałowiec niestety umiera.. Były też chałupy dawnego Korfowego… Kilka pokoleń ludzi tutaj urodzonych – niedługo zaniknie po nich ślad…Potem był brunch.. Ach… gdzie to pyszne jedzonko…