Życie w czasie zarazy: dzień 20…
No właśnie, 9 marca odwiedziłam w Warszawie mojego ulubionego pana stomatologa oraz dziwnego pana dra ortopedę, który – mając wyniki mojej tomografii i zmian kostno-stawowych – zalecił codzienną gimnastykę…
I to był mój ostatni wyjazd poza granice mojego Korfowego. Nie przyjmujemy także żadnych gości… Życie toczy się dalej swoim codziennym rytmem.
Dzisiaj od Ewy z Berlina dostałam zdjęcie super chałki, którą upiekła. Postanowiłam pójść „na skróty” i użyć moją maszynę do pieczenia chleba. Wszystkie składniki zostały wrzucone, maszyna włączona i po 3 godzinach miałyśmy super ciasto drożdżowe. Może trochę mało słodkie 🙂 Dzięki Ewa za tę „międzynarodową” inspirację ❤️