Życie w czasie zarazy. Dzień 40…
Egipska bogini Bastet nie pozwala mojemu egipskiemu Rudzikowi odejść w kocie zaświaty.
Dzisiaj mija 14 dzień jego choroby. Pierwsze wyniki badania krwi były tak kiepskie, że pan doktor Łukasz stwierdził, że z takimi wynikami miał kiedyś pacjenta, który przeżył 6 dni. Ale przecież kot ma 9 żyć, więc nie do końca wiadomo, w którym etapie Rudzik się znajduje. Gdy skończyły się problemy z pęcherzem pan doktor nadal zalecił antybiotyk, lekarstwa przeciwwymiotne i na apetyt i kroplówki, które stosuję aktualnie. Od kilku dni karmię na siłę strzykawką: żółtko, rosołek z mięsem w formie papki. Mimo, że menu ma królewskie – brak apetytu. Wczorajszy wynik badania krwi okazał się o połowę lepszy. Pan doktor stwierdził: „pani Asiu wygląda na to, że będzie musiała pani jeszcze jakiś czas się z nim męczyć”… A dzisiaj: alleluja! Zjadł prawie całą saszetkę i całkiem sporą ilość ulubionych (choć przy jego cukrzycy niedostępnych w codziennej diecie) chrupek. Może moja radość jest przedwczesna, a może kuracja pana doktora i chęć życia Rudzika i pomoc bogini Bastet po prostu działają! Nadzieja umiera ostatnia…
P.S.
Rudzik to kaleka po jakimś wypadku 2 lata temu w Egipcie – widać jak idzie na filmiku. Ma bezwład ogona plus nie trzyma moczu czyli legowisko ma wyścielone podkładami poporodowymi 