Jest po prostu cudnie…

Bramka weselna i bramka gastronomiczno-weselna i zadanie specjalne dla Pary Młodej…

Gdy już wszyscy wstali i „pośnadaniowali” postanowiliśmy pójść na spacer do największej atrakcji wsi Korfowe (poza Agrokulturą Korfowe) do Jałowca Królewskiego. Oglądaliśmy mrowiska, zbieraliśmy przydrożne kanie, oglądaliśmy rozwalone ule będące niegdyś własnością pani Sznajderowej,.. Młoda generacja naszej wyprawy ciąglę pytała „gdzie ten jałowiec i ile jeszcze do niego”… Doterliśmy „na skróty”. Jałowiec niestety umiera.. Były też chałupy dawnego Korfowego… Kilka pokoleń ludzi tutaj urodzonych – niedługo zaniknie po nich ślad…Potem był brunch.. Ach… gdzie to pyszne jedzonko…

Wiele „dziesiąt” lat mieszkam na skraju Puszczy Kampinoskiej – zawsze słyszałam, ale nigdy z bliska nie widziałam/słyszałam jeleniego rykowiska Tym razem szczęście: Zbyszek S. zabrał mnie, Gagę i Jacka na potencjalne miejsce gdzie będzie słychać – nie koniecznie widzieć tych, którzy wydają z siebie te niezwykłe głosy…. Byliśmy grubo przed zachodem słońca, trochę nudno, siedzieliśmy na mostku, szeptaliśmy do siebie by się nie zanudzić… bo oni słyszą bardzo dokładnie gdy człowiek się pojawi w okolicy… W zupełnej ciszy pojawił się ON – wielki Łoś – przyglądał się nam z oddali z ciekawością, a potem zniknął w krzakach…. Potem odlatywały już gęsi… Pięknie to wyglądało w promieniach zachodzącego słońca… A potem była mgła i tylko mogliśmy się rozkoszować odgłosami z rykowiska jeleni… Po prostu czad!

Z Eweliną, Mateuszem i Wnadą 🙂

Z kolegami z podstawówki: Michałem i Leszkiem 🙂

W oczekiwaniu na Parę Młodą…

Taki fajny zespół…