A może przepyszne knedle z truskawkami autorstwa Cioci Eli?Przepychotka…

Jaka piękna jest nasza flora… Jakie cuda w ogródku… Jakie formy i kolory…

Wiejsko i sielsko.
Czereśnie dojrzewają, ale ptaki są szybsze od nas. Szpinak już prawie gotowy. A łąki po prostu cudne…

Wiejsko i sielsko…

Nowe życie może powstać wszędzie nawet na starym pieńku zjedzonym przez korniki i mrówki…

Imię róży…The name of the rose…

Dzisiaj w warzywniaku odpoczywał sobie Midi – bardzo denerwowało to miniaturowego ptaszka, który cały czas ostrzegał swoją rodzinę przed futrzatym intruzem…
Padał deszcz i ślimaki wyruszyły w drogę. Jest mnóstwo malutkich…

Dzisiaj po raz pierwszy kosimy trawę na większą skalę niż przydomowy ogródek. Osobiście bardziej podoba mi się kwiecista łąka, ale niestety musimy zadbać o wygląd naszego terenu….
Kurier dhl przywiózł dzisiaj kuriozalną paczkę. Z Berlina, od Ewy. Trudno byłą ją otworzyć, a w środku wąż, pomysły były: może to linka holująca? może to sznurek, aby się powiesić ? Ale po co te kable i wtyczki elektryczne? Bingo! gdy popłynął prąd lina zaświeciła! Ot niemiecki wynalazek – świecąca lina! Chyba u nas tego jeszcze nie wymyslili…
Kurier przywiózł też przyłbice. Ciocia szykuje się w niej na wybory, ale dzisiaj ulepiła bardzo higienicznie pierogi z truskawkami. Były przepyszne! Ja siedzę przy komputerze, a tu ptaszki głośno hałasują. Wiewiórka na moim balkonie – oj chyba czyni ona spustoszenie w ptasich gniazdach, bo bardzo ją atakowały.
Wieczorem Misia na dachu sprawdzająca czy nie dałoby się wykraść jakiegoś młodego wróbelka na deser…
Ot dzień w czasie zarazy, o tym, że walczę z nieszczęsną ścianą już nie wspomnę.

Jest pięknie zielono. Dach na domku Baby Jagi pomalowany – wygląda świetnie. Podwórko tonie w zieleni – szkoda, że jest zaraza i nie mogą skorzystać z tego nasi goście…

Życie w czasie zarazy. Dzień 85…
Jakoś tak dziwnie, ale deszczówka znalazła sobie drogę poza rynną i nasączyła płytę gipsową, która naklejona jest na mur właściwy w Jadalni. Największą głupotą jest budować z płyty gipsowej, no ale tego się już nie zmieni. Ściana schła, aż wyschła i dzisiaj postanowiłam zacząć jej renowację. Wszak to, co zerwałam pięknie tworzyło jakby fresk antyczny i gdy zostało zagruntowane zaczęło działać na wyobraźnię. Zaciągnęłam to specjalną zaprawą, która nawet w przypadku wilgoci oddycha – stosuje się ją do renowacji np piwnic w pałacach czy dworach. Jutro przepoleruję, ponownie naciągnę i będzie gotowe do malowania.
Dawno temu w Sharm El Sheikh kolega instruktor nurkowy Villiam Lobb ugotował bryndzowe kluseczki. Oczywiście bryndza była przywieziona z Polski. Były pyszne. Mi zostało trochę bryndzy więc poszukałam przepisu w internecie i okazało się, że to narodowe danie Słowacji… Niby prosty przepis, ale pierwsze podejście było trochę glajchowate ponieważ nie było odpowiedniego sitka, przez które masę mączno-ziemniaczaną należało do gotującej wody przecisnąć. Przepis Cioci na tzw polskie „łopaciaki” okazał się trafiony i kluseczki wyszły całkiem smakowite. Może na talerzu nie wygląda to zbyt apetycznie, ale było dobre.
Na deser pierwsze truskawki przywiezione przez pana Bogusia. Były pyszne. Nie ma to jak owoce od sprawdzonego i bezpiecznego producenta z sąsiedztwa!…