Człowiek jest z natury zły…
Wracając późnym popołudniem dzisiejszego deszczowego dnia do domu, zobaczyłam na skraju drogi w lesie 3 kociaki. Trzęsły się z zimna, były bardzo chude, miały zaropiałe oczy. Ich wiek oceniam na jakieś 5-6 tygodni. Zatrzymaliśmy samochód, zawołałam i dwa z nich ochoczo wskoczyły do auta. Trzeci z nich wszedł pod samochód i trzeba było otworzyć maskę samochodu, aby wyciągnąć go z trudem gdyż usadowił się obok silnika gdzie było ciepło. Były w opłakanym stanie. W domu po prostu rzuciły się na karmę. Dwa z nich są w stanie krytycznym – kocie szkieleciki. W tej chwili jesteśmy już po wizycie pani weterynarz: świerzb uszu, koci katar, ropiejące oczy, inwazja pcheł. Każdy z nich otrzymał serię dwóch zastrzyków – szarakom trudno było znaleźć miejsce by wbić igłę. Czeka ich długie leczenie. Nasze gospodarstwo powiększyło się o te nieszczęsne 3 istoty. Ale moja refleksja jest: jakim trzeba być człowiekiem, aby takie bezbronne zwierzęta wyrzucić w lesie? Kotki są odchowane i załatwiają się w żwirek i są bardzo przyjazne i ufne – czyli poza zaniedbaniem ich stanu zdrowotnego – były wychowane przez człowieka. A może ktoś z okolic Leszna czy Kampinosu wie, u kogo tych kotków nagle zabrakło?