Dzień dzisiejszy miał być bardzo piękny, ale okazał się tragiczny…
Straciliśmy Lalę, która była z nami od ponad 10 lat. Jeszcze wczoraj z wielkim zapałem wyjadała wszystkie kocie przysmaki. Pożegnałam się z nią po 22-giej i jak zwykle wyszła z domu do swojej budy. Rankiem z radością skonsumowała codzienną kostkę cielęcą. Przed obiadem Ciocia znalazła ją leżącą pod drzewkiem, nieprzytomną. Błyskawicznie – dzięki ofiarności szefa Kliniki weterynaryjnej Pogwet w Lesznie – została przewieziona do kliniki. Niestety stan był agonalny. Dr Łukasz podjął szybką akcję ratowania życia suni. Minęło może 10 minut – takich bardzo trudnych 10 minut – i Lala odeszła. Nie odzyskała przytomności. Diagnoza dr Łukasza to pęknięcie guza na śledzionie… Wewnętrzne krwawienie, które błyskawicznie doprowadziło do śmierci. Jedynym pocieszeniem jest, że długo nie cierpiała…
Dziękuję dr Łukaszowi Ciukszo, za ofiarną i fachową próbę ratowania życia. W tym beznadziejnym przypadku ponieśliśmy klęskę, ale dobrze mieć świadomość, że jest taki cudowny lekarz weterynarii w naszej okolicy…
R.I.P. Lala pozostaniesz w naszej pamięci, jako cudowna sunia. Już nam Ciebie brakuje… Pola i Bobby tęsknią za Tobą…