Covid-19: 15362/674
Jołoczki sosionoczki…
Kilkanaście lat temu na klinie mojego pastwiska, gdzie trudno było kosić trawę posadziłam sosenki. Urósł lasek. Niestety z mojej niewiedzy posadziłam drzewka zbyt blisko siebie. Za namową fachowców leśników dwa lata temu zrobiliśmy wycinkę suchych i karłowatych drzewek, które nie miały możliwości wzrostu. Osobiście było mi szkoda każdego wyciętego drzewka… Fachowcy leśnicy ponownie mnie poinformowali, że należy wyciąć więcej drewek, bo i tak uschną i nic z nich nie będzie. Dzisiaj postanowiliśmy wyciąć kilkanaście by dać miejsce tym, które mają się lepiej. Po kilkunastu minutach pracy drogą przejechała jedna pani, zawróciła i w krótkim czasie przyjechała pani z Gminy Leszno, że oto robimy wycinkę drzew, by spisać protokół, a może nałożyć karę…
Z zaciekawieniem sprawdziłam przepisy: „bez zezwolenia gminy można wyciąć drzewo, gdy obwód pnia drzewa mierzonego na wysokości 5 cm od ziemi przekracza (w przypadku sosny) 50 cm”. Niestety żadna z naszych sosen nie osiągnęła tej grubości. Aczkolwiek jestem zadowolona, że sąsiedzi widząc jakieś „dziwne ruchy w terenie”– szybko donoszą do gminy – bo to może uchroni nas od wszelakich kradzieży. Cieszę się również, że nasza Gmina Leszno – mimo trwającej zarazy – działa bardzo sprawnie. Mam też cichą nadzieję, że pracownik gminy pojawi się równie szybko, gdy w okresie bożonarodzeniowym złodzieje będą mi wycinali kilkudziesięcioletnie brzozy, aby mieć ułatwiony dostęp do jemioły…