Covid-19: 21703/245
Siedzę sobie dzisiaj w domu aż tu nagle „traach”. Pomyślałam, że albo ufo walnęło w dom, albo wypadła futryna z drzwiami. Pędzę na górę… Spokój. Wychodzę na balkon, a na dole Pola pochylona ze zdziwieniem nad kaczorem… Od wielu lat dzikie kaczki przylatują do mojego oczka wodnego żeby sobie popływać no i odpowiednio zmącić wodę. Tak było i tym razem, ale kaczor nie dał rady no i walnął w dach domu, a może w szybę, ale stłuczki nie spowodował. Próbowałam go reanimować, ale już gdy do niego dotarłam nie dawał oznak życia. Ale był bardzo piękny. Szkoda. Druga kaczka z kaczorem odleciały… Jutro będzie pogrzeb…
Na kurzym wybiegu (ogrodzonym i również osiatkowanym od góry czyli wybieg wojlera) patrzę, a tu z kurkami chodzi bażant. One nic sobie z tego nie robią, a on zachowuje się jakby tu mieszkał. Ciekawe jak się dostał no i ciekawe jak się stąd wydostanie, ale pewnie przyszedł po prostu na ptasi catering…
I takie to życie z tymi ptakami 🙂