Dzisiaj mija 200-setny dzień od początku zarazy. Pandemia zupełnie zmieniła moje życie i żeby nie zwariować zajęłam się nowymi, wymyślonymi ad hoc projektami. Powstał zapomniany od lat ogród warzywny, pojawił się projekt filmu dokumentującego wymierające wsie w Puszczy Kampinoskiej, wreszcie odgruzowaliśmy nasz stary kurnik, który z dnia na dzień przerodził się w Coco galery – coś raczej unikalnego na „rynku drobiarskim”. Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że moje kury są szczęśliwe. Ambitne projekty sprzed pandemii niestety upadły.Tę niby „normalność” życia w czasie zarazy po części zawdzięczam sztuce i jej Twórcy. Kłaniam się nisko Rysiowi Owczarkowi, że podjął wyzwanie przyozdobienia – wtedy jeszcze kurnika. Nietypowy projekt uznanego w świecie polskiej sztuki malarza. Potem powstał projekt muralu koguta Generała, który jest po prostu świetny. Wreszcie zrodził się poważny projekt, aby uczcić moją Babcię Leokadię i Dziadka Lucjana, bo tylko dzięki nim jestem dzisiaj w Korfowym. Rysio wypalił wiele papierosów, by uspokoić nerwy, bo mural powstawał na podstawie małego pamiątkowego zdjęcia. Trudny to temat – żeby było czytelne dla odbiorcy (dla nas, bo byśmy chcieli, aby Dziadkowie byli podobni do siebie ze zdjęcia), a jednocześnie, aby widać było styl Mistrza. Uważam, że Rysio odniósł sukces. Mural jest świetny i jednocześnie „owczarkowski”.Jeszcze nie jest sygnowany – a więc jakieś dotknięcia pędzlem go czekają. Ale praca zachwyca. Uroczyste odsłonięcie nastąpi w niedalekiej przyszłości i mam nadzieję, że temu zaraza przeszkodzić nam nie może!